Pol’and’Rock Festival, a wcześniej Przystanek Woodstock, kultowa impreza dla wszystkich fanów rocka, punk rocka, reggae, folku, heavy metalu, elektroniki, bluesu, blues rocka i hip-hopu. XXV Pol’and’Rock Festival, ćwierćwiecze, otwarcie sceny Lecha i ogromny tort na tą okrągłą rocznice Festivalu. I w tym wszystkim skromna ja, z malutką pracownią wypieków domowych. Jak było? Było zaje…. nie wypada mi kończyć 😉
Jak to się zaczęło?
Pewnego pięknego lipcowego dnia dzwoni telefon…
– “Pani Justyno, Kompania Piwowarska, czy zrobi Pani dla nas tort?”
Myślę sobie prosta sprawa, szybki torcik po problemie, zrobię, zawiozę, fakturka i z głowy. Tymczasem:
– “chciałabym zamówić około 100kg tort, w prostokącie najlepiej. Z dostawą na festiwal Polandrock w dniu 31.07”
I nastąpiła konsternacja. Tak duży tort, w prostokącie, skąd lodówka, jak ogarnąć wydruk, na czym położyć, jak go przenieść? Tak dużo pytań i bardzo mało odpowiedzi, a jeszcze mniej czasu, toż do 31lipca zostało tylko 20dni. Przecież tak wielki tort robię pierwszy raz.
W ruch poszła kartka, długopis, godziny wyliczeń, próba wypieczenia 1/10 tortu właściwego (tak Proszę Państwa takich tortów nie robi się na oko), korekta, dobieranie odpowiedniego odcienia, zapytania ofertowe o niezbędne produkty… szereg, bardzo długi szereg różnego rodzaju informacji do sprawdzenia, przetestowania, tak aby efekt finalny był zadowalający. Nie obyło się bez wpadek, sam podkład do przeniesienia tortu stanowił ogromne wyzwanie. Ostatecznie zdobyłam go dzień przed składaniem tortu. Przy logo na szczęście pomogli graficy Kompanii. Wydruk składał się z kartek wielkości A4. Polecam dla osób o nerwach ze stali 😉
Pol’and’Rock i trafiam do Miasteczka Leszka
Udało się, tort złożony, otynkowany, nadruk naklejony. Jedziemy. Tort leży na podkładzie, podkład na nóżkach i specjalnie stworzonym stelażu, w razie gdyby konieczne było gwałtowne hamowanie ciężar nie wyłamie nóżek podkładu (tak to też było trzeba wziąć pod uwagę). Jedziemy z zawrotną prędkością- max 50km/h. Wyprzedzają nas wszyscy, nawet traktor i fiat 126p. Nie przejmujemy się, w końcu wieziemy bardzo duży tort. Prawie jak misja na Marsa. Dojeżdżamy, a właściwie przebijamy się przez kolejne punkty kontrolne. Odnajduje nas członek Ekipy Leszka, by nas bezpieczne doprowadzić do miasteczka. Zadowoleni podłączamy chłodnie do prądu i z duszą na ramieniu idziemy sprawdzić jak tort. Sukces. Jest cały 🙂 Zostaje nam już tylko poczekać do godziny oficjalnego otwarcia.
I na scenę Leszka na Pol’and’Rock wchodzi tort…
Właściwie, to jest niesiony przez kilku rosłych Panów. Pozdrawiam serdecznie, jesteście super!!! Podkład ugina się pod ciężarem. Udało się, ląduje na beczkach Lecha. I szczerze Wam powiem dalej niewiele pamiętam, był Jurek Owsiak, kroiłam pierwszy kawałek, dużo ludzi i jeszcze więcej tortu do rozdania. Minęło jak 20 sekund, a później okazało się, że nawet było Sto lat 😉 Kiedy znajomi, przyjaciele pytali jak było? Odpowiadałam: nie wiem, jeszcze nie oglądałam filmiku 😉 Więc jeśli Was ciekawi jak było, to filmik znajdziecie na moim facebookowym fp.
Czy zrobiłabym to jeszcze raz?
Bez chwili zawahania. Ostatecznie tort ważył około 120kg. Do tego około 50kg ważył sam podkład – przypominam tylko o kilku Panach i uginającym się podkładzie. Dużą sztuką jest zrobić 12kg tort w prostokącie tak, żeby się ładnie prezentował. Przygotowanie 120 kilogramowego kolosa to już prawdziwe wyzwanie. Powtórzyłabym to jeszcze raz i później jeszcze raz z ogromną przyjemnością i nieco mniejszym stresem 😉
Poza tym jak tu nie nakarmić tak pozytywnych ludzi:
To było niewątpliwie największe, najcięższe i logistycznie najtrudniejsze wyzwanie. Pozostałe znajdziecie tu.
Ps. wszystkie zdjęcia użyte we wpisie pochodzą ze strony:
Miasteczko Leszka na Pol’and’rock 2019